Galeria - PTTK "MORKA" Płock

Po 2 latach niebytu ponownie wyruszam ukochaną Wisłą ( połowa czerwca, jeszcze stany średnie trochę pada) i rejestruję miłe niespodzianki. Wistka i reszta marin Zalewu bez zmian. Śluzowanie we Włocławku zamiast 20 minut trwa ponad 1,5 godziny (remont). Za to potem już szybko, (marinę odwiedzę w drodze powrotnej) pierwszy zamek (ruiny) w Bobrownikach, Nieszawa z pływającym (jeszcze ) promem. Potem most autostradowy przed Toruniem i zaraz pierwszy nowy już w Toruniu – imponujące 2 przęsła. Dalej most kolejowy, drogowy i Marina Toruń – jestem rozczarowany infrastrukturą. W drodze powrotnej(miesiąc później) te widoczne pomosty stoją już na piasku. Zaglądam do Bydgoszczy bo tam „Ster na Bydgoszcz” i trzeba spojrzeć na „Linoskoczka” ale to oddzielny temat. Niemniej też mają nowe mosty. I te ciekawie powyginane konstrukcje pylonów… Od tej pory już armadą 12 jachtów płyniemy do Gdańska. Pierwszy postój w Chełmnie na dziko bo jak tu ominąć „Miasto Zakochanych” i uroki „gotyku ceglanego” że o renesansowym ratuszu nie wspomnę. Następnie skok do Świecia wejście w jeszcze żeglowną WDĘ piknik na zamku komtura. Następnego dnia most autostradowy a potem drogowy i już Marina Grudziądz. Tyle kasy i wspaniałości a zarządzanie - jak niechcianym dzieckiem. W drodze powrotnej już nie udało się tu wejść i zażyć ciepłej kąpieli. Dalej ruiny mostu przed Kwidzynem a raczej Korzeniewem. Ale za to zamiast promu w Korzeniewie nowiutki wantowy most. Potem dalej jeszcze poniemiecki autostradowy most przed Tczewem. I już Marina Tczew. Zadbana i przyjazna. A mosty tczewskie wracają do formy (odbudowa). I w końcu ostatni most na Wiśle w Kiezmarku za nim po prawej Śluza Gdańska Głowa którą mijamy i wchodzimy do Przegaliny. A tu zamiast Martwą Wisła do Gdańska skręcamy w lewo do Mariny Mulnik. Nowa , zadbana, przyjazna i tu stoi nasze płockie „Mazowsze” którym opiekuje się Nasz Stanisław Z. – miłe spotkanie. Kolejnego dnia odwiedzamy Górki Zachodnie tu pijemy kawę w Narodowym Centrum Żeglarstwa przy AWFiS. A że pogoda sprzyja więc przez Zatokę skok do Gdańska. Wchodząc w strefę portu pochylamy głowy przed Westerplatte. Mijamy twierdzę Wisłoujście i mamy zapewnione miejsca w zatkanej o tej porze Marinie Gdańsk. (Na szczęście jest jeszcze przed Żurawiem na wysokości stacji benzynowej na prawym brzegi Motławy nowa pokaźna marina). Tu jak zawsze każdego dnia, kilka godzin z przewodnikiem PTTK po wspaniałościach „Starego Gdańska” i niekoniecznie tych kultowych. A Gdańsk nocą… podziwiać i chłonąć wszystkimi zmysłami, bo i tańce i koncerty i w końcu szanty, ale w jakim wydaniu i w dodatku przy kufelku… Kolejnego dnia ( po 5 dniowych uciechach Gdańska) Wisła, Gdańska Głowa, Szkarpawa i Marina Rybina. Tu rozgałęzienie szlaków, ale marina dla nas była otwarta – miło. Potem wyjście na Zalew Wiślany, Sztutowo ( niemiecki obóz koncentracyjny), Kąty Rybackie w końcu będzie i tu marina, Krynica Morska, poprawa infrastruktury starej mariny, Frombork też się starają ale za ciasno i skok do Elbląga. U Harcerzy taniej ale bez zmian. Naprzeciwko brak miejsc, wielu Niemców i Rosjan. Elbląg zafundował sobie 2 mosty zwodzone co tamuje płynność ruchu, potem już atroficzne ale ciągle śliczne Drużno. I teraz zaczyna się męka przez zarośnięte odcinki Kanału Elbląsko- Ostródzkiego. Pochylnie po remontach pachną nową farbą , ale tu trzeba być bardzo ostrożnym, żadnych ułatwień poza pomostami cumowniczymi których tu wcześniej nie było. Walka z roślinnością w kanałach a przed Małdytami jeszcze z błotem (już pierwsze oznaki obniżania się poziomu wody). Miłomłyn i kilka śluz w kierunku Ostrudy po założeniu elektrycznego wspomagania na każdej wydłużyło czas śluzowania o ok. 20-30 minut. A my na Jeziorak i w pierwszej kolejności do Zalewa. Tu miłe zaskoczenie i pierwszy kontakt z Eko Mariną. Funkcjonalna i bardzo przyjazna (wszystko co niezbędne dla żeglarza w rejsie). Na Jezioraku poznałem ich aż 3 i różniły się tylko zarządcami. W każdej było super a ceny średnie. Czyste i zadbane. Polecam Zalewo bo tam jest super przyjaźnie.