Zasłużeni dla klubu "Morka"

mgr Wiesław Lorens



Przyszedł na świat w 1937r. w Mińsku Mazowieckim. Edukację podstawową rozpoczął w Żakowie gm. Siennica, a już szkołę średnią kontynuował w Gostyninie. Tam będąc młodym pełnym potrzeby nowych wyzwań i poznawania świata, członkiem Ligi Przyjaciół Żołnierza (przez Zarząd Wojewódzki tego stowarzyszenia) w 1959r skierowany został na miesięczny kurs szkoleniowy w zakresie żeglarstwa do Kruszwicy nad Gopłem. Starsi pamiętają, że te kursy odbywały się na szalupach typu "DZ" lub "SZ", że było dużo teorii, ale i zajęć praktycznych. Ten pierwszy miesiąc to oprócz teorii, wiosłowanie oraz śrubkowanie i prace bosmańskie. Rok później ponownie nadal z Ligą Przyjaciół Żołnierza w ośrodku w Giżycku odbywa drugą część kursu ucząc się i doskonaląc umiejetności w pływaniu pod żaglami, najczęściej nadal na tych szalupach. Szkoleniem kierowali zazwyczaj elewi lub zawodowy personel Marynarki Wojennej stosując rygory prawie że wojskowe. Ale to była jednak wspaniała przygoda dla młodego człowieka, a równocześnie swoista szkoła życia. Ten giżycki kurs zakończył się egzaminem i uzyskaniem Patentu Żeglarza a był to rok 1955. Przynależność do LPŻ sprawiała, że trzeba było być ciągle wysportowanym i gotowym na różnego rodzaju zawody/regaty jak choćby te w 1956 na NARWI w Nowym Dworze Mazowieckim na trasie do Czarnowa, czy rok później w Płocku.



Ale równocześnie były i wyzwania, które nobilitowały, bo już, jako Przewodniczący Sekcji Wodnej Gostynińskiego LPŻ poprowadził rejs 2 łodzi z Duninowa przez Toruń, Świecie Grudziądz, Biała Górę, Malbork do Elbląga i dalej przez jez. Druzno, pochylnie, Miłomłyn do Ostródy. I tu uwaga ( teraz już prawie się tym szlakiem nie pływa a przedtem powrót przebiegał z Ostródy Drwęcą przez Nowe Miasto Lubawskie, Brodnicę, Golub-Dobrzyń, Lubicz i w Złotorii (kilka km powyżej Torunia) wypływało się na Wisłę. A stąd pod prąd do Duninowa. Kto dziś pamięta ten szlak?

W 1958 r. na kursie w Szczecinie zdobywa patent i uprawnienia Sternika Jachtowego. W tym też czasie studiuje na Wydziale Inżynieryjno - Ekonomicznym Transportu Drogowego Politechniki Szczecińskiej którą kończy z tytułem magistra w 1962r.

W 1963r mieszkając już w Płocku i pracując w MZRiP wstępuje do Morki. Morka - przystań PTTK była dobrze wyposażona w sprzęt kajakowy, wypożyczalnią kierowała p. KRZYWKOWSKA. Nowo wybudowany budynek nie był ogrzewany. Jego pierwszym zadaniem była pomoc kol. Ryszardowi GAŁKOWSKIEMU w budowie 3 jednostek żaglowych. Na piętrze były pokoje gościnne, hotelowe, na dole był też bar z możliwością korzystania z kuchni i oczywiście z sanitariatów. Jeszcze Klub Żeglarski nie istniał za to była przystań (stanica wodna) PTTK. Ponieważ było duże zainteresowanie w dostępie do wody między innymi i pracowników budujących MZRiP więc samorzutnie zaczęły tworzyć się zalążki klubów.

Jako pierwszy i najbardziej dynamiczny, ale i najlepiej usprzętowiony i wspaniale kierowany powstał klub kajakowy. On bardzo szybko rozsławił Morkę i stał się jednym z najważniejszych i najprężniejszym z klubów kajakowych na Mazowszu. Znany był również niemalże w każdym zakątku naszego kraju. Zwolennicy żeglarstwa zaopiekowali się 2 łodziami "BM" utworzyli klub żeglarski a kol. Wiesław został pierwszym Skarbnikiem tego klubu (1965r). Tu spotkał Bogumiła TRĘBALĘ, Czesława PUŁAWSKIEGO, Waldemara TROJANOWSKIEGO, Andrzeja GARNOWSKIEGO, Wiesława MORAWSKIEGO, Adama i Andrzeja ZÓŁTOWSKICH, Macieja BRUKMANA, Janusza SZCZĘSNEGO, Ludka i Jankę ROMANOWSKICH, Zbigniewa WŁOSTOWSKIEGO, Romana FRITZA, Rajmunda TROCHA, Aleksandra PIETROWA, Mariana WOŁOWIKA, i wielu innych. Często rejsy kajakowe i żeglarskie były prowadzone wspólnie jak choćby ten z Kazimierza Dolnego do Płocka, z Pułtuska do Płocka, Nowego Miasta nad Pilicą przez Białobrzegi, Warkę - och browar też się zwiedzało i degustacja piwa też była :-). A potem Marian WOŁOWIK spływa w ciągu 2 dni do Płocka, a reszta wiary powróciła samochodem.

Praktykę z budowy żaglówki zdobywał pomagając Januszowi SZCZĘSNEMU w budowie jego jachtu, ale to doświadczenie było i inspirujące i zaraźliwe. Swojego "KORSARZA" z braku miejsca w Morce budował wg. dokumentacji Ryszarda GAŁKOWSKIEGO w porcie na Radziwiu. Pomagał mu kol. Zbigniew WŁOSTOWSKI, a świerk na maszt wybrał oczywiście Projektant. Wodowanie odbyło się w Morce a pierwszy rejs odbył w 1967r. z Janką i Ludkiem ROMANOWSKIMI. We Włocławku oglądali budowę tamy i wstępne piętrzenie wody, na prawym brzegu, co za przeżycia!, co za widoki! Ponownie zrobili pętlę Toruń, Nogat, Elbląg, Ostróda - Drwęcą pod Toruń. Wielka powódź zmusiła ich do wykorzystania transportu samochodowego w drodze do Płocka.



W 1971r. opuścił MZRiP i podjął pracę w MPK, a to już nie pozwoliło tak spontanicznie żeglować i uczestniczyć w życiu klubu. Jako motorowodniakowi zdarzało mu się częściej brać udział w spływach jachtów 70-tki z Mazur do Płocka wraz z kol. GAŁKOWSKIM. Wspólnie zbudowali trzyczęściowy jacht motorowy z nakładaną sklejkową nadbudówką do łatwego demontażu na trudnych odcinakach rzek i kanałów. Poszedł jak ciepłe bułeczki do pływania po małej ciasnej i płytkiej Radomce i cieszył się wielkim uznaniem.

W 1975r zdobył uprawnienia i Patent Starszego Sternika Motorowodnego a w 1987 uprawnienia do holowania narciarza wodnego.

Od 1980 r. jego kontakty z klubem ze względu na obowiązki rodzinne i w pracy zostały zawieszone do grudnia 2003r., ale to nie znaczy że zerwał z wodą. W 1998r. rozpoczął budowę własnej wymarzonej motorówki którą pływa do dnia dzisiejszego. A po powrocie do Morki czynnie włączył się w działalność organizacyjną klubu motorowodnego pełniąc przez dwie kadencje obowiązki skarbnika.



W dniu 28 lipca 2016r. nasz Kolega Wiesław odszedł na wieczną wachtę...
Pogrzeb odbył się 1 sierpnia 2016r. w Płocku na cmentarzu przy ul. Kobylińskiego.

Żegnamy Cię Wiesławie...