Zasłużeni dla klubu "Morka"

Adam ŻÓŁTOWSKI


Adam urodził się w 1945r. w Grójcu.

Rodzina Żółtowskich została wysiedlona z Płocka w czasie wojny. Powrócili do rodzinnego miasta Płocka w 1947r., ale już nie do prowadzonego od 1909r. Hotelu Polskiego na Kolegialnej 8, tylko na poddasze posesji przy Placu Narutowicza nad apteką, którą kierował ojciec Adama. Na tej samej ulicy Adam w 1952r. rozpoczyna naukę w Szkole Podstawowej nr 2 (obecna siedziba Sądu). Będąc uczniem 5 klasy tej szkoły Adam uczestniczył z innymi dziećmi w wycieczce statkiem "bocznokołowcem" do Gdańska. Od tego momentu Adam zaczął interesować się wodniactwem. Zapisał się "na wioślarstwo" do PTW "Budowlani" (Płockie Towarzystwo Wioślarskie), gdzie został przydzielony do "Czwórki ze sternikiem".

Po tym jak obsada rozleciała się Adam wstąpił do sekcji kajakowej Jagiellonki przy "Budowlanych". Opodal mostu, przy Wodociągach była siedziba PTW w postaci stanicy Ligi Morskiej. Adam tam nie należał, ale często obserwował starszych kolegów - Maćka Brukmana, Ziutka i Grzesia Rakowskich.

W 1959r. zaczął przychodzić do oddanej dopiero co stanicy Oddziału Miejskiego PTTK. Stanica jeszcze nie miała obecnie używanej nazwy "MORKA". Kierownikiem obiektu był Pan Hejkie, a pracownikiem Pan Zdzisław Żelecki. Stanica była wtedy obiektem typowo komercyjnym, przez co dla wielu młodych osób elitarnym i trudnodostępnym. Adam należał do grupy kilkunastoletnich chłopców spragnionej wielkich rejsów. Z Waldkiem Trojanowskim nabyli na spółkę stary kajak, który wyremontowali. Adam przychodził do Stanicy wraz z Waldkiem Trojanowskim, bratem Andrzejem Żółtowskim, Bogdanem Szatkowskim, Mietkiem Wiśniewskim, Gienkiem Ludwiczakiem. Za trzymanie kajaku na półce w hangarze płacili 15zł na miesiąc, a nie było to mało. Do Stanicy w 1960r. w charakterze gospodarza przybył Pan Głowacki z rodziną (ojciec naszego klubowego Kolegi Jacka). Chłopcy w Stanicy poznali Ryszarda Gałkowskiego, który wtedy miał TYLERA, Ryszarda Krupińskiego ze swoją Jutrzenką typ. Petka - od nazwiska kontruktora PLUCIŃSKIEGO. Była też w Stanicy - Słonka i łódka wiosłowa Krysia, podobna do BM-ki. Adam w 1960r. zaczął budować swoją BM-kę w garażu na Kolegialnej 8. Łódka otrzymała nazwę KUBUŚ i była zwodowana w 1962r. Pierwszy rejs odbył się do Torunia. Nie było zapory, więc płynęło się lekko, ale wracało okropnie - oczywiście bez silnika. Wtedy wszyscy wokoło coś budowali: Waldek "CADETA", to samo zrobił Bogdan SZATKOWSKI, Mietek WIŚNIEWSKI - P-7, Wiesiek Morawski - Punta, Andrzej Kozarski - katamaran. Z Ligi Morskiej w tym czasie przybył do Stanicy ze swoją gaflówką Andrzej Magierski.



Były to lata 1961-62.
W tym czasie na zebraniu w obecnym HOTELU STARZYŃSKI (Dom Turysty PTTK) Adam został przyjęty do PTTK. Wtedy była to jeszcze sekcja żeglarska przy Oddziale Miejskim. Zaczął pływać w dalsze rejsy. Z Waldkiem Trojanowskim, Markiem Pawłowem i Mietkiem Wiśniewskim popłynęli na otwarcie Zalewu Zegrzyńskiego, dopłynęli do Pułtuska (wszystko bez silnika). Latem 1963r. z ramienia MZRiP (Mazowieckie Zakłady Rafineryjne i Petrochemiczne) przybywa do Stanicy Maciek Brukman, zostaje bosmanem i zajmuje jeden hangar w Stanicy.

Były to czasy przejmowania Stanicy PTTK i zaczęto używać nazwy MORKA.

Z Morki odszedł Ryszard GAŁKOWSKI, który potem współtworzył żeglarstwo w 70-tce. Zaczęły wyodrębniać się struktury organizacyjne Morki. Powstał Klub Żeglarski. Sekcja Kajakowa była bardzo prężna w swej działalności. Był to czas kiedy w naszym gronie pojawiło się wielu nowych kolegów, wśród nich Wiesław Lorens, Janusz Szczęsny. W 1964r. MZRiP przejęła cały obiekt. Inż. Troch zakupił dla Morki silniki przyczepne MOSKWA, SZNAIDER, motorówkę ALGA, a później z demobilu zakupiono milicyjną SM-kę, którą zaopiekował się Pan Pietrow.

W latach 1965-67 odbywałem "zaszczytną służbę wojskową". W tym czasie mój brat Andrzej pływał z Andrzejem Papiackim, Jurkiem Wojno. Sprzedałem BM-kę. Andrzej z Pimpkiem kupili po Gałkowskim "TYLERA", na którym po powrocie z wojska pływaliśmy do 1973r. Wcześniej odbyłem dwa rejsy na MAZURY. Jeden z bratem Andrzejem i Andrzejem Papiackim, drugi wraz z Waldkiem Trojanowskim, Rysiem Sokołowskim, Tadeuszem Dymkiem. Och, zmieniło się wtedy dużo: powstała tama we Włocławku i wiele ciekawych nowych konstrukcji w nowej, żywicznej technologii, zmieniło się wielu ludzi. W 1973r. sprzedałem łódkę. Koniec pływania na żaglach. Wziąłem się z Andrzejem za budowę na bazie ROMANY motorówki pokładowej z 2 silnikami WICHER. Dwa silniki do tak małej łódki! Najprawdopodobniej była to najszybsza motorówka na Zalewie. Mając do tego świetne warunki sprzętowe rozpoczęliśmy zabawę z nartami wodnymi. Andrzej zakupił nowoczesne rosyjskie narty "metalowej konstrukcji" oraz piankę produkcji STOMIL, mieliśmy "nawet" profesjonalny amerykański hol do ciągnięcia dwóch narciarzy.




Tak pływaliśmy do 1980r., a w międzyczasie budowaliśmy ALDANĘ. Lata '70 to lata powstawania licznych konstrukcji motorowodnych. W tamtych czasach powstał Rywal. To wtedy powstała "KONSERWA" Bogdana Szadkowskiego, Ryśka Szatkowskiego i Edka Sokołowskiego. Pan Czesław Puławski zbudował Delfina i obecnie używaną w Morce wiatę. Leszek Pawelec zbudował swojego "KROKODYLA". Janusz Ciecierski przebudował na napęd strumieniowy motorówkę zbudowaną wcześniej przez Dziutka (Edka Sokołowskiego). Pomimo deficytu paliwowego wielu członków mogło się poszczycić posiadaniem bardzo przyzwoitej, jak na tamte czasy, motorówki. Pan Piotr Sabat, długoletni ekspert od silników do łodzi i zapalony motorowodniak, zbudował solidną, do dziś pływającą jednostkę "KORMORAN". Wiesiek Morawski pływał Mirelką, Krzysiek Łukasiak zbudował niezwykle solidną konstrukcję nowoczesnej kabinowej motorówki ze sklejki, Wojtek Milczarski wyremontował pierwszą swoją odkryto-pokładową motorówkę, Marek Mioduski dzielnie pływał na szybkiej, niezabudowanej motorówce, Andrzej Gawinek na Mirelce, Jacek Głowacki z Tadeuszem Batorem pływali "Ochydkiem". Najstarszym stażem motorowodniakiem był Pan Fredek Garwacki z zawsze nowocześnie wyposażoną motorówką - przedłużoną Rybitwą. Swoją łódź motorową zaczął budować Marian Plewako. Trudno powiedzieć kogo z kolegów motorowodniaków jeszcze pominąłem, było nas naprawdę wielu.




Od 1980r., jako członek POLSKIEGO ZWIĄZKU MOTOROWODNEGO I NARCIARSTWA WODNEGO, Klub Motorowodny Morki zaczął w licznym składzie brać udział w corocznych Rajdach Mazury (Warszawa - Mazury), Westerplatte (Warszawa - Gdańsk - Iława). Członkowie klubu wraz z rodzinami czasami brali udział w obu Rajdach w jednym sezonie. ALDANA (tj. Adam i Andrzej z rodzinami) brała udział w Międzynarodowych Rajdach Mazury i Westerplatte odpowiednio w latach 1981, 1982, 1983, 1984 i 1985.




W tym samym czasie z inicjatywy Andrzeja i Adama powstała forma do budowy łodzi na bazie motorówki Teresa. Powstały dwie wersje motorówki: odkryta i zabudowana z kabiną. Andrzej i Adam posiadali wersję odkrytą. Wersję kabinową zbudował Wojtek Milczarski, Jacek Głowacki, Andrzej Gawinek.
Ile tych łódek potem odbito na naszej formie trudno zliczyć.



Motorowodniacy z Morki


W latach 1986/87 zacząłem pływać zawodowo. Pływałem na holowniku Retman-4 (jak przyszedłem do pracy statek był nowy, jeszcze pachnący farbą) pod komendą Kapitana Jerzego Pielacińskiego - specjalisty od pływania po płytkich wodach. Pływanie po rzece tak dużymi jednostkami to niepowtarzalne doświadczenie. Wtedy na Wiśle powstawało dość dużo budowli wodnych. Często pływaliśmy z Warszawy do Gdańska - sam nie wiem jak wiele mogło być tych rejsów. Ciekawym doświadczeniem był jeden sezon zimowy, kiedy pływałem na lodołamaczu.



W latach 90-tych na kilka lat pochłonęła mnie działalność gospodarcza, którą prowadziłem na wspomnianej posesji Kolegialna 8 (budynku dawnego Hotelu Polskiego po moim dziadku). W tym czasie rejsy nie były już tak liczne jak wcześniej. Kierunkiem naszych wypraw był Jeziorak i Mazury. Łodzie woziliśmy na wózkach.



W mojej ocenie symbolicznie przełomowym dla naszego środowiska żeglarskiego śródlądowego z Płocka był rejs zorganizowany przez Oddział PTTK z Bydgoszczy w 2003r. W końcu wypłynęliśmy naszymi śródlądowymi łódkami na morze. Na Bałtyku propagowaliśmy pływanie przy pasie przybrzeżnym. Z Płocka były cztery łodzie z udziałem: Zbyszka Surowańca, Janusza Głuszczyka, obecnego prezesa "Morki" Andrzeja Jodełki, Ryszarda Bujalskiego, Wiesława Łagiewskiego. Wtedy nie miałem żaglówki (wyremontowana Antalya spłonęła rok wcześniej), ale udało się przekonać Rysia Bujalskiego i brata Andrzeja do tego rejsu. Popłynęliśmy na wysłużonym Zefirze - kabinowej Omedze, doskonale pamiętającej początki historii Morki. Dzielnego Zefira zbudował Janusz Szczęsny, niegdyś bardzo zaangażowany Komandor Morki, z Panem Rysiem Bujalskim - długoletnim bosmanem.










Jestem wdzięczny mojemu Tacie, Adamowi Żółtowskiemu, że zaprowadził mnie do Pana Wojtka Lipskiego (latem 1977r.). Pan Wojtek prowadził w Morce szkółkę żeglarską dla dzieci. Miałem wtedy 8 lat. Zaczynałem pływać na OPTYMIŚCIE. W szkółce byłem razem z innymi kolegami: Sławkiem Bartosikiem, Gabrysiem Rakowskim, Eśkiem Krupińskim. Wtedy dla młodzieży w Morce zakupiono dużo profesjonalnego sprzętu, co przyciągnęło wiele moich rówieśników. Mieliśmy sprzęt, świetne warunki, szkolenia, otaczało nas wielu społecznie zaangażowanych ludzi. Młodsi koledzy wyjeżdżali na profesjonalne regaty. W czasie wakacji przychodziliśmy do Morki niemal codziennie. Mieliśmy gdzie spędzać czas i tak dorastaliśmy. Dużo Morce zawdzięczamy. Od 50 lat Morka jest kluczowym Stowarzyszeniem Płockiego środowiska wodniackiego. Jako środowisko z optymizmem patrzymy na nowe możliwości, liczymy, że zamiłowanie do uprawiania turystyki na wodzie w Płocku zostanie masowo spopularyzowane.


Zamiłowanie do wody zawdzięczam Morce - Piotr Żółtowski (syn Adama)